,,Z wizytą w Unterschleissheim - wymiana polsko-niemiecka"

                Dnia 02.10.2015 do Niemiec wyjechaliśmy wczesnym popołudniem. Wszyscy uczestnicy wymiany i opiekunowie-pani Urszula Garlacz i Teresa Weser- jawnie odczuwali radość w oczekiwaniu na nieznane. Wspaniałe humory towarzyszyły nam przez całą drogę, która przebiegła nieprzeciętnie szybko. W komfortowych warunkach linii transportowej każdy należycie wypoczął i nabrał wymaganej energii do nadchodzącej przygody.

                Następnego dnia już o godzinie 8:00 byliśmy na miejscu – w Monachium, gdzie serdecznie powitała nas pani Martina, opiekun grupy niemieckiej, ubrana w szeroki uśmiech, nieschodzący z jej twarzy do samego końca wyjazdu. Podróże metrem były na porządku dziennym, a odległość między Oberschleissheim a stolicą Bawarii była niewielka. 8:30 – jeszcze tylko 15 minut piechotą i jesteśmy na miejscu. Powierzchnia i wygląd  ośrodka zrobiły niesłychane wrażenie  na uczestnikach wymiany. Niewielkie jezioro położone 15 metrów od głównego ośrodka, las, ławki, fenomenalnie prezentujące się budynki mieszkalno-warsztatowe, widok na lotnisko położone bezpośrednio za ogrodzeniem placówki – czego chcieć więcej? Na takie pytanie musiał odpowiedzieć sobie każdy z członków wymiany, nie tylko ze strony polskiej. Tutaj także powitali nas pozostali opiekunowie: Steffi, nauczycielka francuskiego w szkole w Oberschleissheim, oraz przesympatyczny Steffen- animator, autor projektów.

 

Ciepłe powitanie wyjątkowo pysznym śniadaniem po podróży zaoowocowało jeszcze większym zaangażowaniem w cały projekt wymiany. Zaczęliśmy się przedstawiać, poznawać i integrować . Na pierwszy rzut oka koledzy z  niemieckiej grupy wypadli bardzo w porządku, a utwierdzały nas w tym coraz mocniej kolejne dni wycieczki. Przydzielono nas do kilku 5/8 osobowych, bogato wyposażonych pokoi. Pierwsze zajęcia za nami, obiad i pora wyruszyć na Oktoberfest! Największy festiwal piwa na świecie! Dla wielu z nas festiwal był dużym zaskoczeniem. Klasa, ogrom ludzi i całokształt imprezy były niepospolite – w ramach uzupełnienia dodam, iż na tegorocznym Oktoberfeście frekwencja liczyła ponad 7 MILIONÓW LUDZI! Pierwsze doświadczenie z wymiany? MEGA POZYTYWNIE! Nastał czas powrotu do ośrodka. Podróż pełna barwnych opowieści  minęła fantastycznie, a relacje z naszymi zagranicznymi rówieśnikami zaczęły nabierać kształtu i znaczenia. Nastał wieczór... sprawozdanie z całego dnia w głównym holu na miękkich poduszkach, w obecności wszystkich opiekunów i uczestników wypadło niebanalnie. Przedstawiono nam program wymiany i plan pracy  na kolejne dni, dobraliśmy sobie partnerów, z których rodzinami mieliśmy spędzić cały  następny dzień i porozchodziliśmy się do swoich lokum.  Wygodne i miękkie materace pozwoliły nam na należytą i efektowną regenerację. Następnego dnia nie było mowy o jakimkolwiek zmęczeniu – w końcu jest WYMIANA!

                Nastała niedziela – Family Day. O świcie ( 8 rano)  spożyliśmy wspólnie śniadanie i wyruszliśmy z naszymi partnerami do ich bawarskich rodzin. Każdy z nas mile wspomina dzień rodzinny, a historia tego dnia różni się u każdego z nas diametralnie. Wróciliśmy późnym wieczorem, a lekkie zmęczenie po pełnym dniu wyjątkowych atrakcji dawało się we znaki chyba każdemu. To się nazywa przygoda!

                Kolejne dni zbliżały nas do siebie, a fenomenalnie spędzony czas biegł niestety wyjątkowo szybko. Codzienne wyjazdy do Monachium,  intrygujące zadania badawczo – poznawcze stolicy Bawarskiej były świetnym sposobem na poznanie tego miasta z wielu stron.

                Środa minęła wszystkim nadzwyczaj pracowicie, gdyż przez cały dzień wkładaliśmy swoje serca i zaangażowanie w warsztaty zorganizowane przez naszych opiekunów. Podzieliliśmy się na dwie piętnastoosobowe grupy, z których  jedna zajmowała się tworzeniem i doskonaleniem graffiti pod czujnym okiem doświadczonej artystki, a druga, sztuką malowania światłem. Pod koniec dnia prezentowaliśmy swoje prace. Efekt wspólnego wysiłku był pasjonujący, a przez ostatnie dni mieliśmy okazję podziwiać nasze dzieła wywieszone w głównym holu.

                Czwartek był prawdopodobnie dla nas wszystkich największą próbą. Przede wszystkim fizyczną. Po śniadaniu wyruszyliśmy do szkoły naszych bawarskich przyjaciół. Ogrom i nowoczesność placówki były naprawdę emocjonujące. Najpierw uczestniczyliśmy w lekcjach, potem mieliśmy okazję poznać dyrektora szkoły, a następnie.. zaczęliśmy W-F. Niemieccy trenerzy przygotowali dla nas tor przeszkód w jednej z paru sal gimnastycznych tejże szkoły. Chciałbym, byście byli w stanie sobie wyobrazić przestrzeń, na jakiej przyszło nam ćwiczyć, tak więc proszę przyrównać sobie tą salę do szkoły w Krzeszowicach. Owszem... mają takich sal - krzeszowickich szkół przynajmniej 4, nie licząc budynków szkoły wielkości naszego jakże przepięknego parku. Po wysiłku fizycznym przyszedł czas na odpoczynek. Sowity obiad w stołówce zapełnił wszystkim brzuchy i dodał energii do pracy nad naszymi projektami. Po skończonym posiłku udaliśmy się do pracowni komputerowej w celu realizacji naszych grupowych projektów. Każda z grup miała na celu inny temat, a wśród nich między innymi:  Sport, Kultura i tradycje, kuchnia i wiele, wiele innych. Po ukończeniu naszych projektów – pod opieką rodziców udaliśmy się do miasta mile spędzić dany nam czas wolny.

                W przedostatni dzień zorientowaliśmy się, jak bardzo szybko i przyjemnie zleciał nam ten tydzień. Zadania na piątek były nielada wyzwaniem dla wszystkich gości JBS-am-Tower. Wieczorne przedstawianie prezentacji oraz ostatnie już przed wyjazdem party wymagały nielada zaangażowania z naszej strony. Przygotowania zaczęliśmy wczesnym południem. Udekorowanie sali, sprzątanie, organizacja i poprawki trwały aż do przybycia rodziców. Ciekawe prezentacje należycie zainteresowały naszych widzów, tak więc nie pozostało nam nic więcej, jak uczcić sukces! A uczciliśmy go bardzo godnie i po niemiecku. W Polsce w czerwcu będzie nasza kolej na pokazanie, jak wygląda prawdziwa impreza!

                Sobotę spędziliśmy na sprzątniu, pakowaniu a później, krótkiej wizycie w Monachium. Był to najsmutniejszy dzień ze wszystkich, gdyż myśl o  rozstaniu spędzała nam uśmiechy z twarzy. Czasem mówi się: „Tydzień jak całe życie” i w przypadku naszych relacji polsko – niemieckich to powiedzenie sprawdziło się doskonale. Każdy z nas odnalazł swoją drugą „połówkę”, nawiązał głęboką więź i relację z osobami z grupy przeciwnej.

 Godzina 18:00, Monachium niedaleko dworca głównego – czas pożegnania. Nikt z nas nie chciał jeszcze opuszczać Niemiec – smutek i żal rozdzierały serca każdego, a łzy ciekły hektolitrami, lecz wszyscy żegnaliśmy się z myślą, że za 8 miesięcy znów nastanie czas spotkania i znowu będziemy przeżywać jeden z najpiękniejszych tygodni naszej młodości!

                Podsumowując – tydzień ten był naprawdę cudowny i myślę, że nikt z nas nie żałuje ani grosza i sekundy spędzonych w Bawarii! Było fantastycznie! Zachęcam wszystkich bardzo serdecznie do brania udziału w takich wymianach, takie doświadczenie na pewno zapadanie w Waszych sercach na długi, długi czas! A może warto choć na tydzień wyrwać się z tych Krzeszowic i zwiedzić trochę świata? I pamiętajcie – podróże kształcą! (ludzi wykształconych J )

Pozdrawiam i zapraszam na kolejną wymianę za rok!

Bartek Półtorak kl.IIa